sobota, 17 lutego 2018

return to air

To taki piękny rytuał,tradycja taka, co stworzyła piękniejszą jeszcze historię tej strony - kiedy udaje mi się już tutaj przybyć, od zawsze towarzyszy mi też kubek z kawą. Niezmiennie - ulubiony kubek z kompletu, który dostałam dokładnie 8 lat temu od ukochanej mamy. Ulubiony kubek, dzięki któremu historia nadal sie tworzy, a sentyment, jaki rodzi się we mnie, kiedy po niego sięgam jest nieoceniony. Ulubiony kubek w maki. Niby "po prostu" kubek, ale on wcale nie jest taki prosty. Gdyby potrafiłby mówić, choćby nawet cokolwiek napisać i przekazać - przekazałby najpiękniejsze chwile mojej młodości. Beztroskiej młodości. A kawa? Gorąca, z mlekiem i zazwyczaj przesłodzona. Do czasu! * Nadszedł luty, mróz nie może zdecydować się, co ze sobą zrobić. Zostać na dobre, uśmiechać się złowieszczo, czy może mrugnąć okiem nieuchwytnie i pożegnać się szybciutko. Szczerze mówiąc, pragnę już, aby rozpoczął się marzec - nowy semestr, ocieplenie i oczywiście upragnione (choć niestety krótkie) odwiedziny przyjaciołki. Marzę o śpiewie ptaków o poranku, niewinnych promieniach słońca, zaglądających ukradkiem do mojego pokoju i innych momentów, uchodzących za "romantyczno-wrażliwe". W tle rozbrzmiewa standardowo Bonobo. Dlaczego ja jestem aż tak sentymentalna? Pewnej styczniowej, niezwykle chłodnej nocy uświadomiłam sobie, że w moim życiu coś mi przeszkadza. Że mimo tego, że uwielbiam to robić - robię to wbrew sobie i swojemu zdrowiu. Niesamowicie dziwne uczucie doświadczyć na sobie tak odważnych sprzeczności. Palenie papierosów od zawsze sprawiało mi ogromną przyjemność. Jedna paczuszka wystarczała mi na jeden dzień, bawyało też, że na jedną imprezę sobotniego wieczoru. I tak w kółko - zawsze byłam stratna, ciągle na coś mi brakowało, bo przecież - "albo książka - albo paczka fajek". Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło, w jaki sposób przemówiłam do swojej uciążliwej podświadomości, że udało mi się rzucić palenie z dnia na dzień. Oczywiście - mój mężyczna nie pali już rok, przyjaciołce również się udało - nieustannie myślałam o nich "jak im się udało?". Byli i są dla mnie ogromnym wsparciem. Jeśli czegoś naprawdę się pragnie, można to osiągnąć - już teraz to wiem. Od ponad już.. miesiąca. Pierwsze dni bez papierosa mijały na spędzaniu czasu z telefonem w ręku i czytaniem wielu artykułów o skutkach niepożądanych. Rzucę i przytyję 20 kg - byłam przerażona i wracałam ochoczo myślami do tego, jak rano do kawy odpalałam nieszczęsną fajkę. Czytałam i czytałam, analizowałam, interpretowałam i doszłam do wniosku, że przecież to niemożliwe. Zamiast papierosa w mojej dłoni pojawiła się butelka wody, a zamiast podjadania pomiędzy posiłkami pojawiły się warzywa i owoce, do których dotychczas utrzymywałam spory dystans. Doszła również aktywność fizyczna - niekoniecznie regularna, ale wystarczająca. Do tej pory udało mi się schudnąć niecały kilogram - i tutaj wiem, że wypijanie 1,5 litra wody dziennie naprawdę zdziałało cuda. (Dodam, że nie potrafię całkowicie zrezygnować ze słodyczy, czy też fast-foodów.) Jeśli się czegoś naprawdę pragnie, można to osiągnąć - wiara w siebie czyni cuda :) * Pusty już kubek w maki, rozlała się kawa czarna z dwiema łyżeczkami cukru na dnie. Pośpiech wzmagał pragnienie. Była słodka i nieśmiała, chciała więcej. W tle rozbrzmiewał Bonobo i jego Days To Come. Momentalnie zatrzymał się czas, a kubek wypełnił się do dna. Wracam do lektury. Camilla Lackberg pochłonęła mnie całkowicie. Wszystkich mocno ściskam i całuję.

2 komentarze:

  1. Też jestem bardzo sentymentalna. Mam mnóstwo piosenek i miejsc, które mi coś przypominają...

    Jak tam rzucanie palenia? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A, i też mam ochotę pojechać koleją transsyberyjską kiedyś! - to tak w nawiązaniu do Twojego komentarza na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń